Gdańskie Nieruchomości

Wiadomości

Piszą o nas: artykuł z miesięcznika "Nasza Wspólnota"

Rozmowa z Małgorzatą Górą, członkiem Zespołu ds. Podwórek w Gdańskim Zarządzie Nieruchomości Komunalnych Samorządowy Zakład Budżetowy.

Gdańsk wykłada pieniądze na rewitalizację podwórek, które przylegają do prywatnych kamienic administrowanych przez wspólnoty mieszkaniowe. Czy nie lepiej przekazać podwórka wspólnotom za symboliczną złotówkę i pozwolić im samodzielnie je porządkować?

Otóż NIE! My wspieramy podwórkowe inicjatywy sąsiedzkie polegające na rewaloryzacji podwórek.
Stan podwórek pozostawia wiele do życzenia. Na wielu urządzono dzikie miejsca parkingowe. Brakuje koszy na śmieci, elementów drobnej architektury, chodników. Ale trudno wyobrazić sobie, że właściciele mieszkań dobrowolnie oskładkują się, aby uzbierać dziesiątki tysięcy złotych – bo takie kwoty są niezbędne – i przeprowadzą poważniejsze prace. Tym bardziej że mają inne potrzeby: remonty dachów, klatek schodowych, wymianę okien, termomodernizację. System grantów od miasta pozwala znacząco poprawić stan przestrzeni wspólnej, a przede wszystkim zbudować kapitał społeczny w działaniu!

Zazwyczaj ludzie nie mają świadomości, że podwórka to miejsce, na które mają wpływ. Przeciwnie, oczekują że to miasto zainwestuje w estetykę i wyposażenie.

Wiele osób wręcz telefonuje do nas z prośbami o interwencję, że przy śmietniku gromadzą się podejrzane osoby, brudzą i dewastują, chcą żebyśmy coś z tym zrobili. Przecież nie postawimy na każdym podwórku pracownika, żeby pilnował porządku. Dlatego postanowiliśmy przekazać inicjatywę wspólnotom, niech ludzie sami decydują, jak podwórko ma wyglądać, co się tam znajdzie, niech zaczną o nie dbać, z niego korzystać i poczuć za nie odpowiedzialność.

Każda wspólnota ma szansę na grant?

Przyjęliśmy założenie, że pomagamy zagospodarować podwórka na gruntach miejskich przylegające do terenów wspólnot mieszkaniowych. Jeżeli budynek jest w 100 proc. prywatny i ma już wykupioną działkę przyległą gmina nie ma prawa się nim zajmować. Jednak właścicielom kamienic i mieszkań często posprzedawano grunt po obrysie budynku, a tereny przyległe, w tym podwórka, pozostały własnością miasta. I stwarzają problem z utrzymaniem porządku, pielęgnacją zieleni, koszeniem trawy. Są duże, mają od 300 metrów kwadratowych do nawet 3 tysięcy. Właśnie na nie miasto asygnuje pieniądze.

Jak duże?

Do 65 tys. zł na podwórko, w ramach cyklicznego programu ,,Wspólne Podwórko”.

Co wspólnota musi zrobić, żeby je zdobyć?

Zaczyna od kontaktu z nami i złożenia wniosku, że chce uczestniczyć w programie „Wspólne podwórko”. Wtedy pałeczkę przejmujemy my, czyli Zespół ds. Podwórek. Zaczynamy od zorganizowania spotkania z mieszkańcami, na którym tłumaczymy zasady, wysłuchujemy próśb i żalów, pokazujemy co można osiągnąć i jaki może być końcowy efekt współpracy. Następnie musimy wytyczyć teren przyległy, zwymiarować, zapytać wydział planowania w urzędzie miasta o koncepcję zagospodarowania, sprawdzić czy nie ma żadnych ograniczeń, jakiejś podpisanej umowy np. na parkowanie samochodu. Gdy to zrobimy, przygotowujemy umowę o przekazanie podwórka w dzierżawę wspólnocie mieszkaniowej. Wspólnota musi oczywiście przedtem podjąć – i to prawomocnie – uchwałę, że się na taką dzierżawę zgadza.

Ale z podwórka często korzysta wiele wspólnot, zdarza się, że w jednym budynku jest ich kilka i każda zarządza jedną klatką schodową.

Mamy kilka rozwiązań. Oczywiście najlepiej, jeśli inicjatywę wejścia do programu „Wspólne podwórko” wykażą wszystkie wspólnoty – wtedy podpisujemy z nimi umowy współdzierżawy. Jeżeli tak się nie stanie, jesteśmy w stanie wydzielić z podwórka część przynależną konkretnej wspólnocie i ją wydzierżawić. Wtedy pieniądze będą asygnowane na konkretny fragment działki. Ale żeby zachęcić wspólnoty do współpracy przygotowaliśmy odrębny program „Podwórka kwartałowe”, w którym zakładamy dzierżawę podwórek dla co najmniej pięciu wspólnot, które razem tworzą kwartał
zabudowy – ograniczony ulicami gminnymi. Tutaj wartość grantu jest większa i wynosi maksymalnie 150 tys. zł.

Załóżmy, że wspólnota uchwałę podjęła i umowa dzierżawy została podpisana. Co dzieje się dalej?

Rusza najważniejszy i najtrudniejszy dla wspólnoty etap. Musi na własny koszt przygotować projekt zagospodarowania wraz kosztorysem prac i przedmiarem robót oraz zdobyć wszystkie pozwolenia i uzgodnienia, w tym pozwolenie na budowę. Musi też złożyć oświadczenie woli o samodzielnym rozwiązaniu ewentualnych konfliktów sąsiedzkich lub ich braku. Od razu zastrzegam: nie jest tak, że wspólnota jest pozostawiona sama sobie. Służymy radą, podpowiadamy, gdzie i do kogo się zwrócić, uczulamy że jeśli jest potrzeba wycięcia rosnącego na podwórku drzewa, to trzeba uzyskać na to pozwolenie. Jesteśmy w stanie udostępnić listę biur projektowych, z usług których wspólnota może skorzystać. Są na niej firmy już przez nas przetestowane, jak i adresy z internetu, byśmy nie zostali posądzeni o sprzyjanie komuś.

Na jakie koszty własne wspólnota musi się nastawić?

Przygotowanie projektu kosztuje od 500 zł nawet do 10 tys. zł, w zależności od wielkości podwórka i złożoności planowanej inwestycji. Do tego oczywiście trzeba doliczyć drobniejsze opłaty administracyjne, no i czas poświęcony na załatwienie pozwoleń.

Dlaczego to wspólnota, nie miasto, musi wziąć na siebie ciężar biurokracji na tym etapie?

To celowe działanie. Chcemy żeby ludzie nawiązali między sobą kontakt, zorganizowali się, zaczęli rozmawiać i wspólnie ustalili czego chcą. Takie współdziałanie wymaga wyłonienia lidera i okazuje się, że często nie jest nim zarządca wspólnoty. Na początku jest tak, że każdy właściciel mieszkania ciągnie w swoją stronę. Jeden chce mieć klomb, drugi więcej miejsc parkingowych, ktoś inny mały plac zabaw i ławeczki. Gdybyśmy to my narzucili koncepcję zagospodarowania, zawsze część osób byłaby niezadowolona. Bo a to postawimy nie taką ławeczkę, a to kosz na śmieci znajdzie się w niewłaściwym miejscu, a to stolik będzie niewygodny. Dlatego mieszkańcy sami muszą wypracować kompromis, który zaowocuje profesjonalnym projektem. Jest jeszcze jeden powód. Gdy już podwórko zostanie wyremontowane, to mieszkańcy, którzy wcześniej włożyli tyle trudu w osiągnięcie porozumienia, będą o nie dbać. Zupełnie inaczej podchodzi się do efektów własnej pracy, a inaczej do czegoś, co zostało po prostu przywiezione i zamontowane.

Oczywiście jeżeli z podwórka korzysta kilka wspólnot, powinny przedstawić wspólny projekt.

To nie jest wymóg, ale robimy wszystko, by tak się stało. Chodzi o spójne zagospodarowanie przestrzeni i nieszatkowanie podwórek na poletka, z których każdy będzie korzystał wedle swojego uznania.

No więc wspólnoty przygotowały projekt, zdobyły pozwolenia. Co dalej?

Jeżeli zakwalifikowały się do konkursowego programu ,,Wspólne Podwórko” to my, czyli Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych, ogłaszamy przetarg na wykonawcę prac i finansujemy je do ustalonego w programie limitu.

Co można zrobić na podwórku za 65 tys. zł?

Ogrodzić działkę o powierzchni 1000 mkw., zamontować bramę i dwie furtki, postawić dwa stoliki dla dzieci z blatami do gier planszowychi oraz stół do ping-ponga. Podałam przykład konkretnej realizacji. Albo częściowo ogrodzić podwórko o powierzchni 2000 mkw. usytuowane między blokami plus zbudować miejsca parkingowe wraz z dojazdem do nich. Można urządzić tereny zielone, kupić i posadzić piękną zieleń, oświetlić teren. Na jednym z podwórek projektant zasugerował lampy solarne i je sfinansowaliśmy. Nie wymagały ciągnięcia kabli, jeszcze w październiku gdy dzień był dłuższy potrafiły po naładowaniu świecić aż do czwartej nad ranem, teraz, zimą, jest troszkę gorzej, świecą od zmierzchu do około godz. 23, ale w sumie zdają egzamin. Jedno z podwórek wymyśliło, że nasadzi sobie lawendy. Nie dość że ozdobna, to jeszcze pięknie pachnie i odstrasza komary. Ludzie na etapie tworzenia projektu podpatrują różne rozwiązania, nawiązuje się współpraca nawet między wspólnotami. Chociaż bywa i tak, że upierają się, na przykład na magnolię, bo piękna. Tłumaczymy że to nie najlepszy pomysł, że roślina nie przeżyje w tym miejscu, ale w końcu musimy ustąpić, finansujemy zakup, i po roku magnolii już nie ma...

A plac zabaw?

Nie zgadzamy się na kompleksowe place zabaw, bo wymagają wielu atestów i miasto nie może brać odpowiedzialności za prawidłową eksploatację tych urządzeń. Ale pojedyncze elementy jak najbardziej, czyli sprężynowce dla dzieci, albo jakieś urządzenia siłowni plenerowej.

Są jakieś ograniczenia w zagospodarowaniu podwórek?

Nie finansujemy oczek wodnych oraz fontann, bo to oznaczałoby większą ingerencję w infrastrukturę, meliorację, czyszczenie. Ani kapliczek, bo musimy pamiętać, że ludzie mają różny światopogląd. Nie realizujemy żadnych pomysłów wiążących się z połączeniem z budynkiem. Jeżeli na przykład wspólnota chce mieć furtkę z domofonem, to po jej stronie będzie leżało przyłączenie jej do instalacji. Jeśli monitoring – to okablowanie zewnętrzne i kamery możemy zrobić, ale przyłączyć je do źródła prądu również musi wspólnota.

Ciężko zmienić nastawienie ludzi i przekonać, że podwórko to ich wspólne dobro?

Dużo czasu poświęcamy na uświadamianie. Przede wszystkim tłumaczymy, że my sfinansujemy remont, ale o jego efekty ludzie muszą zadbać sami. Jeśli sfinansujemy nasadzenia, to krzaczki trzeba całe lato podlewać. Zdarzyło się, że członkowie wspólnoty przyszli z reklamacją, że wszystkie rośliny uschły. Wykonawca, który na swoje roboty musi dać dwa lata gwarancji, pojechał na miejsce i okazało się, że uschły nie dlatego, że zostały zainfekowane chorobą, tylko całymi miesiącami nikt ani razu ich nie podlał. Niestety, gwarancja czegoś takiego nie obejmuje.

Jest duże jest zainteresowanie uczestnictwem w waszych programach?

Wzrasta lawinowo. W pierwszej edycji, cztery lata temu, wyremontowanych zostało 8 podwórek, w kolejnym roku 21, w tym w ramach programu „Wspólne podwórko” mieliśmy już 49 realizacji, plus 3 w „Podwórku kwartałowym” oraz 6 w programie „Zagospodarowanie podwórek Głównego Miasta”. Ten ostatni program dedykowany jest mieszkańcom starówki i zasady partycypacji w nim są nieco inne – to Zespół ds. Podwórek GZBK zleca i również finansuje wykonanie projektu obejmującego domknięcie podwórka od strony przestrzeni publicznej, budowę altany śmietnikowej, półpodziemnych bądź naziemnych silosów na odpady komunalne oraz budowę dojazdu do nich. To domknięcie podwórka jest ważne, bo Główne Miasto to miejsce wzmożonego ruchu turystycznego i goście często wchodzą na podwórka nie po to, by podziwiać urok kamienic, ale żeby załatwić swoje potrzeby. Właśnie trwa kolejna edycja programów już na 2017 rok. Mamy podpisanych aż 170 umów dzierżawy i współdzierżawy, a szykuje nam się około 200 wniosków do realizacji. Już wiemy, że nie będziemy w stanie tego przerobić. Przede wszystkim jesteśmy limitowani funduszami od miasta. W tym roku mieliśmy 3,7 mln zł. Na przyszły jest nieco mniej, ponad 2 mln zł. Myślę że zrealizowanych zostanie 16 wniosków w programie „Wspólne podwórko” i około 4 na Głównym Mieście.

Skoro tak dużo wniosków, jakie będą kryteria wyboru?

W regulaminie określona jest punktacja za poszczególne elementy projektu zagospodarowania. Co roku tabela się zmienia, chcemy promować określone pomysły. Przede wszystkim wybieramy te podwórka, dla których będzie to pierwszy udział w naszym programie. Można przecież startować co roku z projektami coraz bardziej zaawansowanej modernizacji. Premiujemy budowę punktu gromadzenia odpadów komunalnych, bo to element polityki miasta na rzecz poprawy skuteczności sortowania śmieci. Wykluczamy pomysły stawiania ogrodzeń tam, gdzie nigdy wcześniej ich nie było – ludzie zaczęli szatkować sobie podwórka, a to rodzi konflikty. Punktujemy zróżnicowaną architekturę, czyli gdy przewidziano na przykład urządzenie do zabawy, ławkę, stolik i kosz na śmieci. Premiujemy zazielenienia, żeby powstawało więcej terenów zielonych niż miejsc do parkowania – nie możemy robić z podwórek parkingów. Oceniamy też kompletność dokumentacji: czy są niezbędne uzgodnienia, pozwolenie na budowę.

Czyli ostatecznie zyskują wszyscy. Mieszkańcy mają piękne podwórka, a Gdańsk buduje wizerunek przyjaznego miasta i dbającego o jakość przestrzeni publicznej.

Podwórko to przestrzeń sąsiedzka, a docelowo prywatna, a nie publiczna. Z tego monolitycznego stwierdzenia staramy się ludzi wyprowadzać. Poza tym największym zyskiem są relacje społeczne. Ludzie integrują się, wychodzą do siebie, rodzą się więzi. Gdy już mają zagospodarowane podwórko, sami zaczynają się zastanawiać, co ulepszyć, co dodać, żeby mieszkało się jeszcze lepiej. Ukwiecają balkony, kupują sadzonki na klomby. Ta uwolniona energia społeczna jest zdecydowanie największym sukcesem naszego programu.
Jak mówi Nasza Pani architekt Paulina Borysewicz wraz z Prezydentem Miasta Gdańska:
PODWÓRKO TO INKUBATOR KAPITAŁU SPOŁECZNEGO!

 

Źródło: Miesięcznik „Nasza Wspólnota”, nr 1/2017, s. 55-57. Sławomir Bukowski

piksel

Gdańskie Nieruchomości z siedzibą w Gdańsku, ul. Partyzantów 74, jako Administrator Danych Osobowych informuje, że dane osobowe uzyskane w toku wymiany korespondencji lub rozmowy telefonicznej, gromadzone są wyłącznie w celu realizacji spraw, których dotyczą. Dane mogą być przekazane innym jednostkom organizacyjnym Gminy Miasta Gdańska jeśli wymaga tego przedmiot sprawy. Okres ich przechowywania uzależniony jest od charakteru sprawy i wynosi zazwyczaj 5 lat. Osoba, której dane dotyczą ma prawo do dostępu do przekazanych danych, ich sprostowania, usunięcia lub wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania, a także przenoszenia danych. Realizacją wspomnianych praw, jak i udzielaniem szczegółowych informacji, zajmuje się Inspektor Ochrony Danych Osobowych, z którym należy kontaktować w siedzibie Administratora Danych Osobowych, poprzez pocztę elektroniczną o adresie iodo@nieruchomoscigda.pl lub formularz dostępny na stronie https://www.nieruchomoscigda.pl/dane-osobowe. Osoba, której dane dotyczą, może również wnieść skargę do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

Nasze serwisy internetowe wykorzystują pliki cookies, aby spełniać lepiej Państwa oczekiwania. Zapisywanie plików cookies można zablokować zmieniając ustawienia przeglądarki. Szczegółowe informacje dotyczące cookies »

zamknij